Jak
opowiedzieć tę historie jeszcze raz i nie nakarmić banałem? Jak
schylić głowę przed Twórcą i nie zapłakać nad ludzką pychą?
Jak pogodzić porządek serca i porządek rozumu, dzieło i
człowieka, prawo i los. Wiem, historie zakwitają mitem niezależnie
od czasu i kraju z jakiego pochodzą.
To
stara pieśń o Mistrzu Manole – architekcie, budowniczym i twórcy,
który dwakroć poświęcił dusze, aby swojemu dziełu zapewnić
trwanie i sławę. Na zamówienie władcy miasta Curtea de Arges
Neagoe Besaraba miał wybudować świątynię tak okazałą, jakiej
inne miasta i władcy dotąd nie widzieli. Czyż nie tak zaczyna się
wiele historii wiecznych budowli?
Wszelkie
jednak wysiłki budowniczych uczynione za dnia, niweczyła noc i
siła nieczysta. Co rano zastawał na palcu budowy tylko gruzy i
resztki muru. Udręczony Manole przyśnił pewnej nocy sen proroczy:
pierwszą osobę, którą zobaczy rano następnego dnia poświęci
świątyni. Zamurowana w jej ścianach odwróci klątwę. Przystał
na ten pakt diabelski, nie mógł wiedzieć, że Anna świtem
przyniesie mu posiłek. Z diabłem paktuje się tylko raz.
Od
tej pory fundamenty odkupione ofiarą rosły bez przeszkód, mury,
kopuły nabierały kształtu, ściany blasku, wnętrze pokrywały
malowidła kapiące od złota. Cerkiew była nieomal skończona.
Cerkiew była wspaniała. Wraz z nią jednak rosła zazdrość
Besaraba i obawa, że Manole wykorzysta ponownie swój talent dla
innego władcy i innej świątyni. Kiedy więc mistrz i jego murarze
kończyli pracę, władca podstępem polecił rozebrać rusztowanie.
Tu historia przekracza subtelną granicę oczywistości, tu Manole
poświęca swoją duszę po raz drugi, lecz teraz miast rozpaczy i
konieczności powoduje nim pycha i strach. Buduje skrzydła
drewniane, które mają go sprowadzić na ziemię. Ten upadek, gdyby
nie śmiertelny, byłby podwójnie bolesny. Anna po raz drugi koi
łzami ból swojego męża.
Cerkiew
w Curtea de Arges powstała piękna. Zachwyca harmonią linii
prostych, skośnych i łuków. Jest doskonała i symetryczną, jak
historia, która wyrosła winem słowa na jej ścianach.
Mistrza
Manole zastałam na dachu, w cieniu zbrodni. Był bardzo zajęty.
Cerkiew
w Curtea de Arges – Rumunia
Mistrz
Mandole cyzeluje detal
świt
ostatni drży w dłoniach murarzy
i
gasną gwiazdy, które przeklął
Mistrz
mandole wygładza łuki
jest
szczególnie czuły od kiedy
zamienił
żonę w kamień
Próżno
płaczą cegły rudym pyłem
Basarab
zaciął usta, na jego rozkaz
prują
się rusztowania jak stary pled
Mistrz
Manole patrzy w niebo
za
chwilę wzbije się w ostatni lot
na
skrzydłach z drewna, pychy i strachu
Ikar
z doliny Argeszu. Martwe
oczy
Anny zapłaczą źródłem
w
miejscu gdzie upadnie
Znane
w Rumunii przekonanie, że ofiara czyli cień,
zamurowana nadal żyje w budowli strzegąc jej przed zburzeniem
skalało sumienie wielu innych budowniczych. Jedna z baszt monastyru
w Suczewicy kryje cień kobiety, która wcześniej przez 30 lat
nosiła kamienie na budowę świątyni. Mistrz Manole nie był
jedyny, choć zapłacił straszną cenę. Bo cena musi być
najwyższa z możliwych, inaczej ofiara pójdzie na marne. O tym przekonał się również architekt cerkwi Trzech Hierarchów w
Jassach. Nie pomogło zamurowanie wrogów ani przyjaciół. Dopiero
cień żony i dziecka przebłagał złe moce mieszkające w ruinach.
Na
starym bowiem musi powstać nowe. Ceną i celem jest życie.