niedziela, 15 lipca 2012

Mistrz Manole i Cerkiew w Curtea de Arges – Rumunia


Jak opowiedzieć tę historie jeszcze raz i nie nakarmić banałem? Jak schylić głowę przed Twórcą i nie zapłakać nad ludzką pychą? Jak pogodzić porządek serca i porządek rozumu, dzieło i człowieka, prawo i los. Wiem, historie zakwitają mitem niezależnie od czasu i kraju z jakiego pochodzą.

To stara pieśń o Mistrzu Manole – architekcie, budowniczym i twórcy, który dwakroć poświęcił dusze, aby swojemu dziełu zapewnić trwanie i sławę. Na zamówienie władcy miasta Curtea de Arges Neagoe Besaraba miał wybudować świątynię tak okazałą, jakiej inne miasta i władcy dotąd nie widzieli. Czyż nie tak zaczyna się wiele historii wiecznych budowli?
Wszelkie jednak wysiłki budowniczych uczynione za dnia, niweczyła noc i siła nieczysta. Co rano zastawał na palcu budowy tylko gruzy i resztki muru. Udręczony Manole przyśnił pewnej nocy sen proroczy: pierwszą osobę, którą zobaczy rano następnego dnia poświęci świątyni. Zamurowana w jej ścianach odwróci klątwę. Przystał na ten pakt diabelski, nie mógł wiedzieć, że Anna świtem przyniesie mu posiłek. Z diabłem paktuje się tylko raz.
Od tej pory fundamenty odkupione ofiarą rosły bez przeszkód, mury, kopuły nabierały kształtu, ściany blasku, wnętrze pokrywały malowidła kapiące od złota. Cerkiew była nieomal skończona. Cerkiew była wspaniała. Wraz z nią jednak rosła zazdrość Besaraba i obawa, że Manole wykorzysta ponownie swój talent dla innego władcy i innej świątyni. Kiedy więc mistrz i jego murarze kończyli pracę, władca podstępem polecił rozebrać rusztowanie. Tu historia przekracza subtelną granicę oczywistości, tu Manole poświęca swoją duszę po raz drugi, lecz teraz miast rozpaczy i konieczności powoduje nim pycha i strach. Buduje skrzydła drewniane, które mają go sprowadzić na ziemię. Ten upadek, gdyby nie śmiertelny, byłby podwójnie bolesny. Anna po raz drugi koi łzami ból swojego męża.

Cerkiew w Curtea de Arges powstała piękna. Zachwyca harmonią linii prostych, skośnych i łuków. Jest doskonała i symetryczną, jak historia, która wyrosła winem słowa na jej ścianach.

Mistrza Manole zastałam na dachu, w cieniu zbrodni. Był bardzo zajęty.





Cerkiew w Curtea de Arges – Rumunia


Mistrz Mandole cyzeluje detal
świt ostatni drży w dłoniach murarzy
i gasną gwiazdy, które przeklął

Mistrz mandole wygładza łuki
jest szczególnie czuły od kiedy
zamienił żonę w kamień

Próżno płaczą cegły rudym pyłem
Basarab zaciął usta, na jego rozkaz
prują się rusztowania jak stary pled

Mistrz Manole patrzy w niebo
za chwilę wzbije się w ostatni lot
na skrzydłach z drewna, pychy i strachu

Ikar z doliny Argeszu. Martwe
oczy Anny zapłaczą źródłem
w miejscu gdzie upadnie









Znane w Rumunii przekonanie, że ofiara czyli cień, zamurowana nadal żyje w budowli strzegąc jej przed zburzeniem skalało sumienie wielu innych budowniczych. Jedna z baszt monastyru w Suczewicy kryje cień kobiety, która wcześniej przez 30 lat nosiła kamienie na budowę świątyni. Mistrz Manole nie był jedyny, choć zapłacił straszną cenę. Bo cena musi być najwyższa z możliwych, inaczej ofiara pójdzie na marne. O tym przekonał się również architekt cerkwi Trzech Hierarchów w Jassach. Nie pomogło zamurowanie wrogów ani przyjaciół. Dopiero cień żony i dziecka przebłagał złe moce mieszkające w ruinach.
Na starym bowiem musi powstać nowe. Ceną i celem jest życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz